poniedziałek, 3 marca 2014

14. Angels never die

Ważna informacja: Piszę ją na początku z racji tego, że większość z was nie czyta tego o co proszę was zazwyczaj pod koniec. Po pierwsze jest mi bardzo przykro, że pod ostatnim rozdziałem jest tak mało komentarzy, zupełnie nie rozumiem z czego to wynika. Do informowania mam około +/- 80 osób, więc w czym problem? Po drugie nie wiem czy to dobra wiadomość, czy zła ale niebawem startuję z nowym odpowiadaniem, tym razem z Harrym. Oczywiście do niczego was nie zmuszam ale miło by było, gdybyście chociaż na nie zerknęli: Message in the bottle.

Ps. Jeśli tak będzie dalej nie wiem czy kontynuacja Last Hope będzie miała sens, to wszystko zależy od was.
____________________________________________________________________________________

21 stycznia 2014r.
Ostatnie dwa tygodnie minęły mi bardzo szybko. Sama dokładnie nie wiem czyja to zasługa. Chociaż leżeniu w szpitalu doskwiera mi samotność, lekarze mówią, że po chemioterapii powinna nastąpić poprawa. I może w końcu będę mogła wyjść poza mury tego sterylnego miejsca.

22 stycznia 2014r.
Nie widziałam Niall'a od tamtego pamiętnego wieczora, kiedy musiał gdzieś natychmiast wyjść. Nie słyszałam jego głosu od ostatniej rozmowy telefonicznej, w której wyznałam mu, że jestem chora. Co ja sobie myślałam? Że zostanie ze mną mimo wszystko? Takie rzeczy dzieją się tylko na filmach, teraz to wiem.

23 stycznia 2014r.
Poznałam tutaj sporo wspaniałych osób, którzy do dnia dzisiejszego starają się brnąć przez to wszystko razem ze mną. W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w niepewnym położeniu a nikt z nas dokładnie nie wie ile dni lub miesięcy nam zostało. 

24 stycznia 2014r.
Wczoraj postanowiłyśmy z mamą obciąć moje włosy. Powiedziała, że tak będzie lepiej, bo będzie mniejsza różnica, kiedy zaczną wypadać. Nie wiem czy miała rację, jeszcze nie doszłam do tego etapu, chociaż muszę przyznać, że chemioterapia to nic przyjemnego. 

27 stycznia 2014r. 
Czuję się okropnie. Nikt mi nic nie mówi, mama odwiedza mnie coraz rzadziej, czy to znaczy, że wszystko zaraz się skończy? Łóżko obok mnie, które dotychczas zajmowała dziewczynka imieniem Lucy jest teraz puste. Odeszła od nas zeszłej nocy na śnie. Może to i lepiej, nie czuła bólu i nie była tego świadoma. Nie jestem pewna, czy po śmierci jest jakieś życie ale jeśli tak, Lucy mam nadzieję, że jesteś tam szczęśliwa. 

28 stycznia 2014r.
Nie mogę spać w nocy. Boję się, że spotka mnie to samo co Lucy, nie chcę umierać. Dr. Hunge powiedziała, że jest znaczna poprawa, a mój organizm zaczął się bronić. Mam nadzieję, że nie powiedziała tego ze względu na to, by dodać mi otuchy. Czuję się dużo lepiej, bóle głowy i krwotoki ustały, to chyba dobry znak?

Zamknęłam pamiętnik i chowając go pod poduszkę zsunęłam się powoli z łóżka, które pod moim ciężarem cicho zaskrzypiało. Podeszłam do lusterka zawieszonego przy drzwiach mojego 'pokoju'. Promienie słoneczne odbijały się od cienkiej powierzchni rażąc mnie w oczy. Stając naprzeciwko ujrzałam zupełnie inną dziewczynę. Łysa głowa, podkrążone oczy i minimalny uśmiech, który zupełnie nieoczekiwanie wkradł jej się na twarz. To byłam ja. Smutna ale prawdziwa rzeczywistość. Dotknęłam dłonią miejsca, gdzie jeszcze przed chorobą znajdował się niesforny lok, który zawsze doprowadzał mnie do szału. Teraz nie miałam z nim najmniejszego problemu, zniknął. Westchnęłam cicho i łapiąc za klamkę otworzyłam drzwi.
- Jak się masz Summer? - to był Cameron z sąsiedniej sali. Podbiegł do mnie i trzymając ręce w kieszeniach szarego dresu spacerował ze mną ramię w ramię. Był ode mnie rok starszy i o głowę wyższy. Przyglądał mi się piwnymi oczami a włosy koloru ciemnego blondu powoli zaczynały mu odrastać.
- Chyba dobrze. - odpowiedziałam. - Dzisiaj Twój wielki dzień,co? - uśmiechnęłam się.
- Chyba tak. - wzruszył ramionami.
- Nie cieszysz się? Możesz wrócić do domu, zacząć wszystko od nowa.. to przecież wspaniale! - szturchnęłam go łokciem.
- Gdybym mógł oddałbym to wszystko tobie. - powiedział.
- O czym ty mówisz? Wygrałeś to, udało się, możesz robić wszystko czego wcześniej nie mogłeś! Możesz spotkać się z przyjaciółmi, na nowo zacząć naukę, możesz...wszystko.
- Ale ty nie możesz. - odpowiedział smutno.
- Ja też niedługo będę mogła. Zobaczysz, że jeszcze trochę i spotkamy się razem gdzieś na mieście. - powiedziałam, żeby go przekonać.
- Jasne. - rozweselił się minimalnie. Czułam na sobie jego wzrok.
- A jak z twoją mamą? - zapytał po chwili milczenia.
- Nie przyjdzie, dzwoniła, że praca zajmuje jej całe dnie i nie ma czasu się wyrwać. - odpowiedziałam automatycznie bez jakichkolwiek uczuć.
- Może tak właśnie jest. - odpowiedział.
- Może... - uśmiechnęłam się blado siadając na parapecie. Podciągnęłam kolana pod brodę i owijając je rękoma patrzyłam się ślepo na ruchliwą ulicę za oknem. Szczerze wątpiłam, że moja mama pracuje od rana do późnego wieczora. Nigdy nie była pracoholikiem, odwalała najcięższą robotę jak najszybciej, żeby tylko wcześniej wrócić do domu. Co od tamtego czasu się zmieniło? Nigdy nie miałam przy sobie ojca a teraz nie miałam też jej. Ostatnią deską ratunku był Niall ale on też odszedł. Błędnie myślałam, że chociaż Harry lubił mnie wystarczająco, żeby napisać głupiego sms'a. No właśnie...błędnie myślałam.
- Summer? - usłyszałam głos Camerona, który wyrwał mnie ze smutnych myśli.
- Tak? - spojrzałam w jego stronę. Uśmiechnął się przepraszająco po czym powiedział:
- Muszę już iść, rodzice na mnie czekają. Zobaczymy się wkrótce, prawda? Przyjadę do ciebie jutro.
- Oh..- wypuściłam wstrzymywane przez ten cały czas powietrze. - Jasne, tak, w porządku. - pokiwałam głową, żeby się otrząsnąć. - Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży. - dodałam zeskakując z parapetu, żeby ostatni raz go uściskać. Czemu ostatni? Bo ludzie mają w zwyczaju dużo obiecywać, tylko obiecywać, jeśli wiecie co mam namyśli. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtulając głowę w jego ramię czułam bijące od niego ciepło. Przez chwilę wydawało mi się, że jestem komuś potrzebna ale po chwili jego dłonie już nie przylegały do moich pleców, przeniosły się na biodra, gdzie starały się usilnie odsunąć mnie na pewną odległość. Zwiesiłam z bezradności ręce wzdłuż mojego ciała i ze łzami w oczach czekałam aż coś powie.
- Widzimy się jutro, nie płacz. - zaśmiał się wahając się nad tym czy zetrzeć mi z twarzy zabłąkaną łzę. W ostateczności cofnął jednak rękę drapiąc się po karku.
- Jasne, jutro. - wciągnęłam nosem unosząc kącik ust.
- Przywieźć ci coś? Masz na coś ochotę? Oboje dobrze wiemy, że na szpitalnym jedzeniu nawet pies by cie pociągnął. - Parsknęłam.
- Mam ochotę na watę cukrową. - zaśmiałam się.
- Watę cukrową? - uniósł brwi. - Cóż, w takim razie wata cukrowa raz dla panny Rose!
- Hej! Mówię śmiertelnie poważnie! - trąciłam go w ramię.
- Ja też! - śmiał się. - Muszę iść, widzimy się jutro, obiecuję! - powiedział i pobiegł do rodziców żegnając się po drodze z pielęgniarkami.
- Nie obiecuj. - szepnęłam i zajęłam swoje wcześniejsze miejsce przy oknie.

- Nie zjadłaś ani śniadania, ani obiadu. Co się dzieje? - zapytała mnie Sara, wolontariuszka, która większość czasu spędzała z nami w szpitalu zamiast w domu z kochającym mężem i 7-letnim synkiem.
- Nie jestem głodna. - odpowiedziałam obserwując rozgrywający się na ulicy chaos spowodowany wypadkiem samochodowym.
- Słaba wymówka. - usiadła obok mnie czekając na moją odpowiedź.
- Czy ludzie po śmierci zaczynają nowe życie? - zapytałam.
- Tego nikt nie wie, kiedyś przekonamy się o tym na własnej skórze. Czemu pytasz?
- Czy kiedy odejdę będziesz o mnie pamiętać? - zadałam kolejne pytanie. Słysząc to nie zaśmiała się ale na jej twarz wpłynął minimalny uśmieszek.
- Summer ty nie umierasz, nie widziałaś nowych wyników? Jest szansa, że nie długo będziesz mogła wrócić do domu. - położyła dłoń na moim kolanie. Spojrzałam na nią niepewnie. Mówiła poważnie?
- Nie mam do kogo wracać Saro. - odpowiedziałam ze smutkiem bawiąc się końcówką swetra.
- Oczywiście, że masz! Chodź ze mną, mam dla ciebie niespodziankę. - powiedziała chwytając mnie za rękę. Szłyśmy wąskim korytarzem wymijając przechadzających się tędy pacjentów, którzy na nasz widok uśmiechali się jakby wiedzieli gdzie i po co idziemy. Odpowiadałam im tym samym, bo nie wypadało zachować się inaczej. To co kryło się we mnie niekoniecznie musiało odbijać się na niewinnych osobach.
- Saro, gdzie idziemy? - zapytałam ciekawa. Nigdy nie lubiłam niespodzianek.
- Jeszcze chwila i sama zobaczysz. - zachichotała skręcając za rokiem w lewo. Otworzyła drzwi do niewielkiego pokoiku, w którym spędzała czas między przerwami od zajmowania się nami. Weszłyśmy do środka. Było całkiem przytulnie. Przez niewielkie okienko wpadało światło dzienne, które rozjaśniało swoim blaskiem całe pomieszczenie. Ściany pomalowane były na kremowo, w rogu stało niewielkie biurko a zaraz na przeciwko znajdowała się skórzana kanapa. Spojrzałam na nią pytający wzrokiem a ona tylko skinęła, żebym usiadła po czym zabrała się za szperanie w jednej z szuflad.
- Miło tu. - odezwałam się nie dostając żadnej odpowiedzi. Słyszałam tylko jak szeptała coś pod nosem w stylu "Gdzie jesteś?", "Wyłaź, bo i tak cię znajdę" aż w końcu krzyknęła:
- Mam cię! - unosząc rękę w górę machała kolorową chustką. Wymijając mebel podeszła do mnie roztrzepując tkaninę, złożyła ją w równy trójkąt po czym zarzucając mi ją na głowę zawiązała z tyłu. Westchnęła z zadowoleniem kręcąc głową.
- Idealnie. Sama zobacz. - sięgnęła po lusterko i trzymając je na wprost mnie czekała na moją reakcję.
- Jest piękna. - odpowiedziałam gładząc przyjemny w dotyku materiał. Nie miał konkretnego wzorku ale paleta barw, która się na nim znajdowała sprawiła, że poczułam się szczęśliwsza.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym każda z nas wróciła do swoich obowiązków: ja siedziałam przed oddziałem onkologii obserwując ludzi, którzy cieszyli się, że ktoś o nich pamięta i odwiedza ich przynosząc słodkości a Sara poszła pobawić się z maluchami z sali bok. Musicie wiedzieć, że jest naprawdę wspaniałą i mądrą kobietą. Nie wiem czy na jej miejscu miałabym wystarczająco siły, żeby prowadzić dwa zupełnie odmienne życia.

~*~
- Kochanie masz gościa, czeka u ciebie w sali. - usłyszałam znajomy głos. To była dr. Hunge. Zwykle o tej godzinie przychodziła na krótki obchód.
- Jest pani pewna, że to ktoś do mnie? - zapytałam zrezygnowana.
- Sama zobacz. Śliczna chustka. - puściła do mnie oko i ruszyła korytarzem w stronę windy.
Wzruszając ramionami wstałam z miejsca i wracając na oddział z coraz szybciej bijącym sercem otworzyłam drzwi. W pierwszej chwili byłam pewna, że w środku nie ma nikogo ale dosłownie sekundę później zza ściany wyłoniła się czyjaś postać. Otworzyłam szerzej oczy rozdziawiając usta jak dusząca się ryba. Może nie było to najlepsze porównanie ale tak własnie wyglądałam. Zamknęłam za sobą drzwi i opierając się o nie plecami nie wiedziałam czy to sen, czy to wszystko działo się naprawdę.
- Co tutaj robisz? - zapytałam starając się odwrócić uwagę od mojej łysej głowy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że teraz nie jest już całkiem łysa a mój gość wcale nie zwrócił na to uwagi.
- Jak to co? Przyszedłem do ciebie...- odpowiedział niepewnie, jakby bał się mojej reakcji.
- Po co? Nie masz takiego obowiązku. Za kogo mnie masz? Albo powinnam zapytać za kogo TY się masz? Nie jestem zabawką, którą można zostawić, kiedy jedna z jej części będzie zepsuta. Jeśli tego nie rozumiesz powinieneś dorosnąć i to jak najszybciej.
- To nie tak, posłuchaj...Nie zostawiłem cię, jasne? Przestraszyłem się! Bałem się tego, że nie dam sobie z tym wszystkim rady, że stracę kolejną najważniejszą osobę w moim życiu, nie wiedziałem co robić! Jestem kretynem, wiem, nie powinienem wątpić w to co do ciebie czuję ale nigdy nie postawiliśmy sprawy jasno, nigdy nie staraliśmy się o tym rozmawiać, musiałem rozważyć wszystkie warianty. Sam musiałem dość do tego, czy to co jest między nami jest prawdziwe, teraz to wiem. - wyrzucił to z siebie na jednym wdechu. Podchodząc do mnie złapał mnie za zimną ze zdenerwowania dłoń i przykładając ją do ust powiedział:
- Summer, kocham cię. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, przejdziemy przez to wszystko razem, zobaczysz. Rozmawiałem już z lekarzem, powiedział, że jest coraz lepiej, niedługo będziesz mogła stąd wyjść a wtedy pojedziemy gdzieś razem, zabiorę cię wszędzie, gdzie tylko będziesz chciała, tylko proszę nie mów mi, że mnie zostawiasz bo nie zniosę tego. - przymknęłam oczy, w głowie miałam chaos, tak wiele sprzecznych uczuć. Mówił prawdę? W ostateczności jednak wpadłam mu w ramiona, chciałam poczuć się bezpieczna, chciałam poczuć się kochana.
- Ja też cię kocham. - załkałam na co przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej. Kiedy całował moją szyję czułam wstyd, że wyglądam jak wyglądam, czułam obawę, że może nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego, a co jeśli miał racje i mój czas naprawdę się kończy?
- Niall...- starałam się wyrwać z jego objęć.
- Tak? - spojrzał na mnie z troską w oczach. Czekając na moją odpowiedź uśmiechnął się.
- Nie widzisz jak wyglądam? Jestem łysa, możesz mieć kogoś znacznie lepszego. - powiedziałam ściągając szybkim ruchem ręki chustkę z głowy.
- Jesteś piękna. Po co mi ktoś inny jeśli cały mój świat stoi przede mną? - zapytał zdziwiony, jednocześnie pokazując jakim uczuciem mnie darzy. Te słowa w ostateczności rozwiały wszystkie moje wątpliwości. Od teraz chciałam żeby był przy mnie każdego dnia i każdej nocy, żebym mogła trzymać go za rękę, kiedy będę się bała, żebym mogła przytulić się do niego, gdy będę smutna, żebym...
_________________________________________________________________________________
Rozdział krótki, wiem, przepraszam. Postaram się, żeby kolejny był dłuższy.

16 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaa rozdział super !!!!!!!! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poplakalam sie masakra! Swietny rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny !!! Cieszę się że Niall do niej przyszedł :) czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny rozdział ♥
    Jejku.. :')
    Pisz dalej, bo jesteś do tego stworzona. :) ♥
    I myślę że każdy się ze mną zgodzi, a możemy to potwierdzić komentarzami (Oczywiście pozytywnymi ;] )
    Więc proszę pokażmy naszej kochanej @horanzuhl że czytamy, jesteśmy i kochamy jej fanfiction!! ♥♥♡
    @nadziejeMam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno wielkie WOW. Rozdział cudownyyyyyy! ~@Polish__pooow

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu tak bardzo płakałam na końcówce ;c
    Skarbie ja Cię błagam nie rób mi tego i nie zakańczaj tej historii. Ja Ci pomogę, będe rozsławiać twojego bloga ale błagam nie rób tego.. ja bez tego bloga nie wytrzymam :(
    Rozdział jest jak zwykle wspaniały, dużo emocji. :)
    Pomogę Ci obiecuję.
    Kocham Cię, i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! ♥ xx @Ewuu2

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne !
    Niall jest taki słodki, widać , że się zakochał i to na serio!
    Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. rycze jak bóbr, summer nie możu umzeć, oni się kochają. to jest niesamowita histiria dwojga ludzie kochających sie, którym przeszkodziła choroba, to można powiedzeć ze jest ich sprawdzian, i oni muszą go ZDACĆ. Summer musie żyć, Niall być przy niej, i ma skończy sie dobrze, , pozdrawiam :) @sylwiaam95

    OdpowiedzUsuń
  9. Płakałam jak to czytałam i nadal płacze. Myślałam już że Niall ją zostawił. Ucieszyłam się jak pojawił się w szpitalu. Wreszcie wyznali sobie miłość!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny. Nie pomyślałabym,ze Niall jest aż taki kochany. Cieszę się,że wyznali sobie milość. I mam nadzieje,że Summer nie umrze.
    Rozdział CUDOWNY! *_*
    big love xx
    @SzeksziNiall (wcześniej @one_for_a_kind)

    OdpowiedzUsuń
  11. no i znowu płacze, to jest TAK PIĘKNE OPOWIADANIE.! piszesz wspaniale i błagam cię nigdy nie porzucaj tego bloga. początek był dość smutny bo teraz kiedy najbardziej tego potrzebuje została sama ale końcówka jest już IDEALNA. tak bardzo się cieszę, że Niall do niej przyszedł i to co powiedział było bdwejnvwbrjwbniosjdsnvfisdf...no nawet wysłowić się nie mogę huh. Summer jest silną osobą i na pewno da sobie radę z tobą chorobą a jak nie to Horan ją wesprze. chce żyć ze świadomością, że nie umrze i skończy się HAPPY END'EM.! Pozdrawiam i życzę wney xx @littleheropayne

    OdpowiedzUsuń
  12. omg, świetny rodział! ♥
    CZEKAM NA NN! :)
    @cyruselo

    OdpowiedzUsuń
  13. Ryczeeeee, Summer nie może umrzeć, a Niall jest taki kochany *.* Piękny rozdział :) Życze duuuuużo weny Skarbie :*
    Ps. Mogłabyś dodać mnie do informowanych? Prosze..
    @dariam01 ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Awww kocham !!!

    OdpowiedzUsuń
  15. idealne <3
    szkoda mi Summer :(
    a Niall jaki słodki na koniec aww *_*
    nie kończ tego, proszę!

    OdpowiedzUsuń