środa, 11 grudnia 2013

4. Do you see this?

"Samotne życie pozostało za nią odkąd wzięła ostatni oddech. 
On znajdzie ją tuż za progiem, biorąc jej rękę powie miękko: 
Po raz pierwszy możesz otworzyć oczy i zobaczyć świat bez swojego żalu."

~*~
Pędząc przed siebie w obecności Nialla długo zastanawiałam się nad tym gdzie zamierza mnie zabrać. Na dworze było już całkiem ciemno. Czarne niebo obsypane było błyszczącymi niemalże na srebrno gwiazdami. Chłodny wiatr listopada sprawiał, że na moim ciele pojawiała się co jakiś czas gęsia skórka. Miałam nadzieję, że dojedziemy na miejsce jak najszybciej, lubiłam niespodzianki ale kiedy moja niepewność utrzymywała się zbyt długo potrafiłam robić się naprawdę nieznośna. 
W chwili gdy moje ciało znów zaczęło drgać z zimna objęłam mocniej chłopaka. Nie widziałam jego twarzy, bo nawet nie miałam takiej możliwości ale wiedziałam, że się uśmiechnął. Był naprawdę uroczy. 
Przymknęłam oczy i napawając się zapachem jego ubrań mimowolnie się uśmiechnęłam. Wiem, że może to głupie ale gdybym mogła, nigdy nie wypuściłabym go z objęć. Nigdy wcześniej nie poznałam nikogo takiego jak on. Zaledwie kilka dni temu zobaczyliśmy się pierwszy raz, dopiero dzisiaj zaczęliśmy ze sobą rozmawiać a on już zawrócił mi głowie. Jestem zbyt łatwowierna? Może. Może jeszcze nie raz poślizgnę się na własnych błędach, może jeszcze nie raz okaże się, że zaufałam nie tym osobom ale wiecie co? Przez to wcale nie stanę się słabsza, to będzie nauczka i wskazówka, żeby na drugi raz nie wchodzić w to samo gówno. Życie jest zbyt krótkie, żeby przez większą jego część zastanawiać się czy wszystko robimy tak jak powinniśmy. Czasem po prostu warto zaryzykować i dowiedzieć się czy było warto. Dlatego właśnie zaufałam Niallowi po raz pierwszy pod szkoła i wsiadłam z nim na motor, chociaż nie podejrzewam, że zrobiłabym to samo z kimś innym. 
Po dłuższym czasie gnania dwukierunkową ulicą zjechaliśmy z jak dotąd dobrze oświetlonej jezdni. Wjechaliśmy na wąską ścieżkę, którą otaczały z każdej strony zmarznięte drzewa. Było spokojnie. Ciemno. Zupełnie jak w jakimś horrorze, wiecie o co chodzi. Dwójka zagubionych ludzi podąża nieznaną ścieżką. Wszystko jest w porządku, nic nie wskazuje na to, żeby ktoś się czaił za ich plecami. Idą dalej. Znajdują gdzieś w głębi lasu stary, opuszczony dom. Zaczynają robić sobie żarty, sprawdzają kto jest odważniejszy a gdzieś z niewielkiej odległości przygląda im się coś, co tylko czeka na odpowiedni moment żeby odrąbać im kończyny. 
Nie chciałam pokazywać po sobie, że nie najlepiej czuję się w takich okolicach, dlatego siedziałam spokojnie nie wzmacniając swojego uścisku. Opierając głowę o plecy chłopaka zamknęłam oczy, żeby podświadomie nie zobaczyć czegoś, co będzie mnie dręczyło przez resztę życia ilekroć znajdę się w ciemnościach.
Chyba naprawdę zaczynałam wariować. Powinnam skończyć z oglądaniem horrorów, bo nic dobrego z tego nie wychodziło. Lubiłam się bać ale tylko i wyłącznie przed telewizorem, okryta ciepłym kocem, pochłaniając kilogramy popcornu w towarzystwie Alice. A teraz nie byłam w domu, byłam w środku nieznajomego mi dotąd lasu. Świadomość tego, że jestem tutaj z Niallem dodawała mi otuchy. 
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam w końcu.
- Jeszcze kawałek, jesteśmy prawie na miejscu. - odpowiedział mi. 
Jego odpowiedź szczerze mówiąc niewiele mi pomogła ale chociaż dowiedziałam się, że jesteśmy PRAWIE na miejscu. 
Z każdym kolejnym przejechanym metrem drzewa zaczynały się przerzedzać. Skręciliśmy w lewo. Niall zatrzymał motor i zsiadając z niego podał mi rękę. 
- I jak? - uśmiechnął się czarująco z odrobiną tajemniczości. Nie bałam się go (teoretycznie) ale zaczynał mnie przerażać. Oczy mu pociemniały do tego stopnia, że w panującym aktualnie mroku przypominały małe czarne węgielki. 
- Co jak? - zapytałam przełykając ciężko ślinę. 
- Jak ci się podoba? - powstrzymywał śmiech. 
- Przecież tutaj nic nie ma. - rozejrzałam się czujnie. Wracając wzrokiem do chłopaka zauważyłam, że znacznie się ode mnie oddalił. Szedł przed siebie chowając się za coraz to większą liczbą drzew. 
- Hej! - zawołałam a mój krzyk rozniósł się echem. Nie odwrócił się nawet, nadal szedł wyznaczonym przez siebie szlakiem. Zrobiło mi się zimniej, czułam jakby ktoś mnie obserwował, albo to tylko moja podświadomość podsyłała mi nieznośne myśli. Bałam się. Wiedziałam, że powinnam za nim iść ale nie zrobiłam tego. Zniknął mi z oczu. Wyjęłam z kieszeni od spodni telefon. Chciałam zadzwonić. Nie było sygnału. 
- Cholera. - bąknęłam rozdrażniona pocierając dłońmi zmarznięte ramiona. 
- Niall, to nie jest śmieszne. - zawołałam. Żadnej odpowiedzi. 
- Jeśli nie wrócisz możesz pożegnać się ze swoim motorem. - zagroziłam. 
Nic. Cisza. Musiałam coś zrobić. Ciemny las i połyskujące oczy gdzieś w oddali nie były nawet na liście tego, czego nigdy nie chciałabym przeżyć. Były czymś gorszym, czymś o czym nawet nie pomyślałabym, żeby gdziekolwiek to zakwalifikować. "Randka", akurat. Już myślałam, że poznałam kogoś normalnego. A co jeśli on wcale nie był taki za jakiego się podawał? Kto normalny wywozi ludzi do lasu i znika? 
Ruszyłam przed siebie śladami chłopaka. Nie mogłam tak bezczynnie stać. Kręciło mi się w głowie, byłam zdenerwowana, chyba jeszcze nigdy tak się nie bałam. 
Stawiałam energicznie kroki, chociaż w ten sposób mogłam się trochę rozgrzać. Moja orientacja w terenie była zerowa dlatego nie byłam w stanie określić w którym kierunku zmierzam. Trzeba było bardziej uważać na geografii. 
Stawiałam ostrożnie kroki, żeby nie przewrócić się o nic leżącego na ziemi. Z czasem wydawało mi się, że słyszę głosy. Byłam prawie pewna, że ktoś, gdzieś niedaleko rozmawia. Głowa czasem potrafi płatać figle ale nie tym razem. Przyspieszyłam kroku. Mogłabym przysiąc, że przez chwilę w oddali mignęło mi światło. W pośpiechu zawadziłam o gałąź, która pozostawiła po sobie nieprzyjemny ból na policzku. Szłam dalej, nie zwalniając tempa i wtedy ich zobaczyłam. Czwórka starszych ode mnie chłopaków siedziała na ogromnej kłodzie przy minimalnym świetle latarek. Tuż za nimi rozstawionych było pięć namiotów. Nie podchodziłam bliżej, wolałam nie wychodzić z ukrycia póki mnie jeszcze nie zauważyli. Nie wiedziałam kim są. Nie wiedziałam co mają w głowach, przecież różnie bywa, prawda? 
Stałam za drzewem jakąś chwilę przyglądając im się. Nie było to najlepsze wyjście z sytuacji, do rana pewnie byłabym martwa z zimna, dlatego wyszłam im naprzeciw. Stawiałam małe, powolne kroczki nie odzywając się ani słowem aż jeden z nich: brunet z burzą loków na głowie spojrzał w moją stronę. Uśmiechnął się pokazując rząd równych zębów a na twarzy zarysowały się dołeczki. W jego ślady poszła cała reszta. Przyglądali mi się z zaciekawieniem, czekali aż coś powiem. Musiałam.
- Cześć, chyba się zgubiłam. - zaśmiałam się nerwowo. - Wiecie może jak trafić do najbliższej drogi? - spojrzałam na nich niepewnie. 
- Ah, tak? Zgubiłaś się? Coś podobnego. - zaśmiał się chłopak z dołeczkami. 
Zaczęłam nerwowo bawić się dłońmi, więc szybko schowałam je do kieszeni. 
- A co dziewczyna taka jak ty robi sama w lesie o tej porze? - odezwał się drugi, z wytatuowanym na ręku gołębiem. Każdy ma swoje fetysze - pomyślałam. 
- Zgubiłam się, już to powiedziałam. - odpowiedziałam z drgającym głosem. 
- Pewnie jest ci zimno, może pomożemy ci przywrócić dawne ciepło? - przemówił trzeci wyróżniający się od reszty nieco ciemniejszą karnacją. 
- Nie dzięki. - urwałam. - Jest mi całkiem ciepło. - dodałam w chwili, kiedy wstrząsnął moim ciałem najsilniejszy z dreszczy, na co cała czwórka wybuchnęła śmiechem. 
Spuściłam głowę. Chciałam tylko dowiedzieć się jak trafić do domu a oni mnie wyśmiali. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem zaczęłam wracać do punktu z którego przyszłam. 
- Z czego się śmiejecie? - usłyszałam po chwili wesoły, znajomy głos. Odwróciłam minimalnie głowę a kontem oka zauważyłam... Nialla, wspaniale. 
- Gdzie idziesz?! - krzyknął. - Nareszcie jesteś, myśleliśmy, że postanowiłaś zostać bałwankiem. - zaśmiał się. 
- Ty już jesteś bałwanem. - bąknęłam. 
Zaszedł mnie od tyłu i zarzucając na ramiona ciężki, gruby koc owinął mnie nim starannie, po czym odwrócił twarzą do siebie. Uniosłam pytająco brwi. 
- Jesteś ranna. - szepnął.
- Słucham? - zapytałam zdziwiona. 
- Krwawisz. - powiedział rysując delikatnie kciukiem wzorki na moim policzku dookoła rany. 
- Aaa, to nic takiego. - powiedziałam cicho rozkoszując się jego dotykiem. 
- Chodź. - powiedział nagle. - Trzeba to opatrzyć. - dodał i skinął głową, żebym poszła za nim. 
Usiadłam na kłodzie, gdzie wcześniej siedzieli jego koledzy. Teraz gdzieś zniknęli. 
- Gdzie się podziali? - zapytałam z ciekawości. 
- Kto? - Niall wyjrzał na czworaka z namiotu, wyciągając apteczkę. - Aaa, zaraz przyjdą, poszli pozbierać gałęzie na ognisko i po coś do jedzenia. - uśmiechnął się. 
- Mhhm. - owinęłam się ciaśniej kocem. Noc była naprawdę zimna. Niall kucnął przede mną i wyciągając z apteczki wodę utlenioną przetarł mi krwawiącą ranę. 
- Auć. - syknęłam na co chłopak automatycznie podmuchał piekące mnie miejsce. Poczułam ogromną ochotę złączania się z nim w pocałunku. Liczyłam na to, że odsunie się ode mnie tak szybko jak wcześniej zniknął, ale nic z tego. Oparł dłonie na moich kolanach i wciąż kucając przede mną przyglądał mi się. 
- I jak to wygląda, doktorze? - przerwałam narastającą ciszę i pożądanie. 
- Pacjent został opatrzony, rana nie jest zbyt duża. Diagnozą będzie mały plasterek w małpki. - uśmiechnął się puszczając do mnie oczko. 
- Serio? Masz plasterki w małpki? - parsknęłam. 
- Oczywiście, że tak! - odpowiedział radośnie po czym zaczął szperać w niewielkim niebieskim pudełeczku. Zerwał papierek zabezpieczający klej i delikatnie zbliżając się przykleił mi go chroniąc zadrapanie. 
- I po bólu. - otrzepał ręce. 
- Dzięki. - powiedziałam wodząc wzrokiem za sprawnymi ruchami, którymi pozbierał rozsypane rzeczy i wrzucił z powrotem do namiotu. 
- Nie ma sprawy. - spojrzał na mnie przelotnie. Zawstydzona ciągłym jego zerkaniem na mnie zaczęłam obgryzać paznokieć. 
- Ups, to zły nałóg. - wtrącił się. - Wiem to po sobie. - mrugnął. Nic nie powiedziałam.
- Denerwujesz się? - zapytał nagle.
- Niby czym? 
- Właśnie próbuję to rozszyfrować. - powstrzymywał śmiech.
"Rozmowę" przerwali nam koledzy Nialla, którzy właśnie wrócili obładowani jedzeniem i gałęziami. Wyglądali na dość sympatycznych ale po ich wcześniejszym zachowani niczego nie byłam już pewna.
- To jak, kto jest głodny?! - krzyknął chłopak z burzą loków na głowie.
- Ja umieram z głodu! - wrzasnął Niall na co reszta w tym samym czasie odpowiedziała:
- Wiemy! - a ja zaśmiałam się cicho.
- A ty? - zwrócił się do mnie chłopak, który wcześniej nie odezwał się słowem. Był poważniejszy od reszty, bardziej opanowany. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Może troszkę. - odpowiedziałam zawstydzona.
- Dobra, rozpalajmy ognisko! - zerwał się z miejsca Niall i układając na kupkę gałęzie szukał w kieszeni zapałek.
- Chcesz to podpalić zapałką? Zróbmy to jak skauci! - krzyknął chłopak z wytatuowanym gołębiem. Zaczynało robić się ciekawie, nie chciałam się wtrącać, bo nawet nie znałam ich imion, więc podciągając kolana pod brodę przyglądałam się ich poczynaniom.

- Nie, to jest bez sensu Louis! Jak jesteś taki mądry sam to rozpal. - krzyknął brunet z loczkami rzucając kamieniami. Męczył się z tym dobre 15 minut w czasie kiedy reszta szykowała kiełbaski. Ja pewnie nie wytrzymałabym nawet 5 minut pocierając kamień o kamień, no ale...
- Może pomogę? - odezwałam się nagle. Ich entuzjazm był zaraźliwy. Tworzyli naprawdę wspaniałą piątkę przyjaciół.
- Coś ty, olać to! Zobaczymy co Lou wykombinuje. - powiedział wesoło, siadając obok mnie.
- Jestem Harry. - wyciągnął do mnie rękę ukazując jednocześnie dołeczki w policzkach.
- Miło cię poznać, jestem Summer. - odpowiedziałam podając mu dłoń.
- Jesteś dziewczyną Nialla, nie? Ciągle o tobie gada! Nie da się wytrzymać kiedy zaczyna kilkugodzinną opowieść na twój tem.. au! - przerwał masując tył głowy. - Za co to?! - odwrócił się za siebie. Niall posłał mu groźną minę.
- Nie, nie jestem jego dziewczyną. Poznaliśmy się niedawno. - odpowiedziałam na wcześniejsze pytanie.
- Aa, okej. - uśmiechnął się. - Lou rozpal to cholerne ognisko, zamarzniemy tu z Summer! - krzyknął.
- Fajtłapa. - odpowiedział mu chłopak z tatuażem i zachodząc go od tyłu ściągnął na ziemie. - Patrz jak to się robi! - kucnął przed stertą patyków i pocierając dwie skały w pięć sekund rozpalił je do czerwoności. Odwrócił się do Harrego i unosząc brwi pytająco czekał na jego reakcję.
- Fart. - odpowiedział otrzepując ubrania.
- Tak sobie wmawiaj. - zaśmiał się i rzucając się na niego oboje padli na ziemię.
- Spokojnie, rozumiem, że jesteście głodni ale nie musicie pożerać się nawzajem! - krzyknął radośnie chłopak z ciemniejszą karnacją.
- Złaź ze mnie Harry! - krzyczał Louis.
- Nie ma mowy, sam zacząłeś!
- Przestań mnie lizać, zabierzcie go! - śmiał się Louis próbując zrzucić z siebie chłopaka. Byli naprawdę zabawni.
Kiedy wszystko było już gotowe usiedliśmy dookoła ogniska. Niall wręczył mi patyk z nabitą na czubku kiełbaską. Usiadł obok mnie i obracając swój patyk nad ogniem powiedział:
- Zupełnie zapomniałem ci przedstawić chłopaków! To jest Harry wskazał ręką siedzącego obok mnie chłopaka.
- Już się znamy. - przerwał mu mrugając do mnie.
- Tam siedzi Louis. - wskazał chłopaka siedzącego po drugiej stronie. - Obok siedzi Liam i Zayn.
Pomachali do mnie wesoło. Więc ten spokojny to Liam, ok.
- A to jest Summer. - dodał zerkając na mnie.

Było naprawdę wspaniale, nie spodziewałam się, że atmosfera będzie taka przyjemna. Każdy był sobą, więc i ja postanowiłam się rozluźnić. Niall zdążył pochłonąć już 3 kiełbaski w czasie kiedy Harry ubolewał nad tym, że Liam strącił mu jego z patyka. Kto by pomyślał, że Niall lubi tak dużo zjeść? Teraz wszystko było jasne. Wcześniejsza reakcja chłopców "wiemy" nie była bez powodu.

Siedząc nadal przy cieple jaki dawało palące się drewno Harry wpadł na pomysł "czas na straszne historie". Nie uśmiechało mi się to ale kiedy zaczęłam ich słuchać, zmieniłam zdanie.
- Ja chcę zacząć! - wrzasnął po chwili Louis. - Pamiętam jak pewnej nocy nie mogłem zasnąć. W pokoju było ciemno, panowała taka cisza, że aż dzwoniło w uszach. Usiadłem na łóżku i rzucając przed siebie skarpetką obudziłem Harrego. Razem siedzieliśmy w ciszy, w czasie kiedy reszta smacznie sobie spała. Po chwili coś usłyszeliśmy. Zerknąłem w lewo na śpiącego obok na łóżku Nialla. Patrzyłem się na niego przez chwilę, czekając znowu na ten dziwny odgłos i nagle... bum! Niall puścił takiego bąka, że do dzisiaj boję się spać z nim w jednym pokoju! - wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Co?! Zamknij się! - krzyknął Niall. - nie słuchaj go Summer, to idiota.
- Idiota? - zwijał się ze śmiechu Zayn. - Co jak co ale musisz wiedzieć dziewczyno, że Niall to mistrz puszczania bąków! - starałam się być opanowana ale tak się nie dało! Łzy od powstrzymywanego śmiechu zaczęły napływać mi do oczu. Jeśli nie wydałabym wtedy chociaż cichego chichotu głowa pewnie by mi eksplodowała.

Kiedy trochę się uspokoiło, bo wszystkich bolały brzuchy od śmiechu ja wciąż siedziałam z Niallem na kłodzie.
- Przepraszam za nich. - odezwał się nagle.
- Za co? Przecież jest wspaniale! - trąciłam go ramieniem na co nieco się rozweselił.
- Zmęczona? - zapytał.
- Nie, a co? - przyglądałam się gasnącym płomieniom.
- Chodź, pokażę ci coś. - chwycił mnie za rękę i wymijając namioty ruszyliśmy slalomem między drzewami.
- Gdzie idziemy? - zapytałam zdenerwowana.
- Spokojnie, nie zostawię cię tam. - uspokoił mnie. - Pokażę ci miejsce, którego nikomu jeszcze nie pokazywałem. Kawałek drogi ale myślę, że ci się spodoba. - ścisnął mocniej moją dłoń. Nie wiedziałam co odpowiedzieć dlatego odwzajemniając jego uścisk dorównałam jego kroków.

- Zaczekaj tutaj. - powiedział nagle i pobiegł przed siebie. Znowu to samo. Czekałam aż wróci tupiąc nogami. Liczyłam na to, że nie zrobi tego co wcześniej i wtedy ktoś zaszedł mnie od tyłu. Pisnęłam ze strachu. Ktoś zakrył mi oczy. Poczułam ciepło na policzku od wypowiadanych mi do ucha słów.
- Spokojnie, to ja. Zamknij oczy i nie podglądaj.
Szliśmy nierówną drogą, co chwilę potykałam się o wystające z ziemi korzenie na co Niall przytrzymywał mnie chroniąc przed upadkiem. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na miejscu, byłam ciekawa co takiego chce mi pokazać, a co więcej dlaczego akurat mnie pierwszej.
- W porządku, możesz otworzyć oczy. - powiedział i zdejmując dłonie z moich oczu ujrzałam...o rany!
Przed nami rozciągała się ogromnych rozmiarów przepaść. Zabezpieczały ją drewniane poręcze na których ustawione były pozapalane świece. Widok był tak piękny, że zaparło mi dech w piersiach. Ogromnych rozmiarów księżyc w pełni był tuż przed nami. Miałam wrażenie, że gdybym wyciągnęła rękę mogłabym go dotknąć. Gwiazdy świeciły tak jasno, było ich tak dużo jakby ktoś rozsypał na czarnej kartce srebrny brokat. Po drugiej stronie przepaści rozciągała się druga część lasu.
- Kiedyś często tu przychodziłem, żeby zapomnieć o przykrych rzeczach. - szepnął. - Kiedyś to było tylko moje sekretne miejsce. Teraz jest również twoje.
_________________________________________________________________________
Nareszcie wróciłam ze szpitala, nie sądziłam, że pobyt tam przeciągnie się do prawie 3 tygodni. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, pierwsze co zrobiłam po powrocie to własnie zabrałam się za pisanie. Liczę na waszą szczerą opinię w postaci komentarzy :) /@horanzuhl

15 komentarzy:

  1. Świetna część czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna, wciąga:) czekam na kolejna część :) pozdrawiam, ibelieveyou_06 xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha opowieść Louis'a haha xd Jak zwykle fantastyczny rozdział kochana <3 Czekam z niecierpliwością na nowy xx @Ewuu2

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle genialne ^^ ja nie wiem co bym zrobiła gdyby mnie.ktoś.zostawił.samą w lesie xD haha czekam na kolejne rozdziały :) /@justmy_idols

    OdpowiedzUsuń
  5. Boooski !!! Warto było czekać na najlepszą straszną opowieść jaką kiedy kolwiek słyszałam :) Louis jesteś genialny ;* Czekam nn *_*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, po prostu świetny!
    Historia Louisa była tak straszna, że płakałam ze śmiechu :D
    czekam na nn xo
    @chomikwgaciach

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny, jejku! świetnie piszesz! czekam na kolejne rozdziały. są naprawdę niesamowite. masz ogromny talent kochanie! i bardzo mnie to cieszy. ily @braverydems

    OdpowiedzUsuń
  8. o rany to jest boooskie.! niezły wstyd przynieśli chłopcy Niall'owi ale zrekompensował się tym pieknym widokiem *.* i jeszcze to jego ostatnie zdanie...ewdfiusdnfashbfdoiqebfhabdsvf. Mógłyby ją jeszcze pocałować i by było idealnie hihi +warto było czekać :D

    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział, wszystko jest takie ciekawe, nie mogę się doczekać następnego x

    OdpowiedzUsuń
  10. Super!!! Czekam na nn ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku, cudowny rozdział :)
    @faraisax

    OdpowiedzUsuń
  12. kurwa mać, napisałam komentarz i mi się usunął, no żesz ja pierdole. nienawidze tego":((
    Cudowny rozdział, dajcie mi takiego Nialla, błagam! przepraszam, że napisze tylko to, ale już nie mam siły się wywodzić i pisać drugi raz tego samego.
    Zapraszam na pierwszy rozdział u mnie:) http://sheltered-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. o jezu, Niall to taki romantyk. w każdym ff on jest takim słodkim chłopakiem, aw.
    coraz bardziej mi to się podoba, aw @niallver

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże ile emocji! Cudooo
    @klodiii0015

    OdpowiedzUsuń