wtorek, 28 stycznia 2014

10. Enough!


(...) w którymś momencie będziesz musiał przestać wpatrywać się w niebo, 
bo inaczej pewnego dnia spojrzysz z powrotem w dół i zorientujesz się, 
że ty także uleciałeś w przestworza.

[...]
Wszystko jest w porządku. Powtórzyłam sobie w myślach po raz kolejny słowa wypowiedziane chwilę wcześniej przez Niall'a. Zastanawiałam się dlaczego był tak pewny, tego co mówi. Odetchnęłam głęboko napawając się jego męskimi perfumami. Przez ubrania przebijał się delikatny, miętowy zapach. Jego skóra była tak świeża... Do głowy przyszła mi jedna myśl, na którą nie byłabym w stanie się odważyć. Nie teraz. Zaśmiałam się. 
Niall odsunął mnie od siebie i trzymając dłonie na moich ramionach spojrzał na mnie uśmiechając się chytrze. 
- Co? - uniósł brwi. 
- Nic takiego. - zachichotałam, kiedy pocałował mnie w czubek nosa. 
- Jasne. - mruknął na tyle głośno, żebym mogła usłyszeć jego zdanie na ten temat i otwierając przede mną drzwi samochodu skinął głową, żebym wsiadła do środka.
Nasza znajomość rozwijała się naprawdę szybko. Kto by pomyślał, że taka niezależna, uparta, "małomówna" dziewczyna jak ja ulegnie urokowi chłopaka z pozoru nie różniącego się od całej reszty łamaczy serc. A jednak.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam zapinając pas. Metalowa końcówka z cichym pstryknięciem zakleszczyła się dając znak, że teoretycznie jestem bezpieczna.
- Zobaczysz. - odpowiedział zatrzaskując za sobą drzwi.
- Nie lubię niespodzianek. - mruknęłam robiąc naburmuszoną minę.
- To nie jest niespodzianka. - zaśmiał się gardłowo i opierając rękę o zagłówek odwrócił się bokiem spoglądając za siebie, by dobrze wyjechać z podjazdu.
- Nie wiedziałam, że masz samochód. - powiedziałam. Głupia. Przecież ja praktycznie nic o nim nie wiedziałam.
- To nie moje auto. - zaszczycił mnie przelotnym spojrzeniem wjeżdżając na główną ulicę.
Cisza, która zapanowała była nieznośna. W myślach po raz tysięczny zabierałam się do tego, żeby zapytać go o dręczące mnie od samego początku pytanie. Podciągnęła kolana pod brodę i opierając głowę na ręku wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę. W ciszy takiej jak ta najlepsze jest to, że można dostrzec najmniejszy detal drugiej osoby.
Niall kiedy prowadzi, zabawnie mruży oczy, jakby światło sprawiało mu ból. Co jakiś czas w skupieniu oblizuje usta. Wydaje mi się, że nawet nie jest świadomy tego odruchu.
Przysięgam, że mogłabym wpatrywać się tak w niego godzinami i nigdy nie miałabym dość.
Zbierając się na odwagę wzięłam głęboki wdech i wypuszczając go z cichym westchnięciem założyłam błąkające się kosmyki włosów za ucho.
Nie wiedziałam, który moment będzie odpowiedni na zadanie pytania. Czy teraz kiedy wciąż przemykamy między samochodami? Czy kiedy zatrzymamy się na światłach, by mógł spojrzeć na mnie i spokojnie odpowiedzieć? Dla mnie żadna z tych opcji nie była odpowiednia. I co teraz?
- Niall...? - zaczęłam czekając na chociaż najmniejszą oznakę jego zainteresowania.
- Tak? - zapytał spuszczając dosłownie na ułamek sekundy wzrok z zatłoczonej ulicy.
Nie odpowiedziałam a jego zniecierpliwienie uwidoczniło się w niewielkiej zmarszczce na czole.
- Skąd wiesz, że jest w porządku? - zapytałam w końcu bawiąc się ze zdenerwowania dłońmi.
Zahamował nagle i gasząc silnik spojrzał mi w oczy. Przelotnie zerknął na moje dłonie, które w mgnieniu oka zrobiły się lodowate. Chwycił moją rękę i rozcierając ją powiedział:
- Po prostu uwierz w to co mówię. Nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę, aniele.
Na wypowiedziane przez niego słowa czułam jak moja twarz płonie. Spuściłam wzrok i przyglądając się jego długim palcom u ręki zastanawiałam się co powinnam odpowiedzieć.
- Powinieneś grać na gitarze. - szepnęłam.
- Słucham? - parsknął.
- Jesteśmy na miejscu? - zapytałam zmieniając temat.
- W sumie tak. - uśmiechnął się unosząc lewy kącik ust.
Otworzyłam drzwi i wystawiając jedną nogę na zewnątrz poczułam mroźny podmuch wiatru. Niall stał już naprzeciwko mnie i wyciągając do mnie rękę pomógł mi wysiąść z samochodu. Rozejrzałam się dookoła po spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych.
- Więc tutaj mieszkasz? - spojrzałam na duży dom przed nami w nowoczesnym stylu.
- Nie, nie tutaj. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem i przyciągając bliżej do siebie.
- Więc gdzie jesteśmy? - zapytałam zdziwiona unosząc głowę, by móc chociaż trochę przyjrzeć się jego rozbawionej twarzy.
Naprzeciw nam wybiegł szczupły brunet. Machając rękoma wykrzykiwał do nas niezrozumiały potok słów. Radość biła od niego z daleka. Czarne podarte na kolanie rurki, skórzane buty...- ewidentnie żył własnym stylem.
- Suuuummer! - darł się niemiłosiernie głośno.  Wybuchnęłam śmiechem.
Chłopak rzucił się w moją stronę wyrywając mnie z objęć Nialla, który zaprotestował cichym przekleństwem.
- Harry, też się cieszę, że cię widzę. - wydusiłam z siebie między przerwami od śmiechu. Kurczowo trzymałam się jego szyi, miałam wrażenie, że jeśli zaraz nie przestanie się kręcić to znajdziemy się razem na ziemi.
- Uspokój się Styles. - powiedział Niall wyciągając w jego stronę kluczyki od samochodu. Ah, więc to cudeńko należało do Harrego!
- Nawet nie dasz mi się nacieszyć! - wyrwał mu je z ręki robiąc obrażoną minę.
Niall złapał mnie za rękę wplątując swoje palce między moje. Skradł mi szybkiego, słodkiego buziaka i wszyscy razem ruszając przez ogród  weszliśmy do domu Harrego.

W środku było całkiem przytulnie. Zdjęcia rozwieszone na kremowych ścianach dawały poczucie rodzinnej atmosfery i bezpieczeństwa. Mogłabym śmiało powiedzieć, że czułam się jak w domu. Na lewo znajdował się salon, z którego dochodziły krzyki. Zajrzałam ukradkiem do środka i zauważyłam chłopców grających w gry wideo. Louis właśnie siłował się z Zaynem na białej, skórzanej kanapie. Liam siedział na ziemi przed dużym telewizorem zajadając się popcornem. Chwilę później Harry również przyłączył się do reszty wskakując Louis'owi na plecy.
- Jesteś głodna? - zapytał mnie Niall ciągnąc w stronę kuchni.
- W zasadzie to nie. - zaśmiałam się stawiając drobne kroczki, starając się dorównać kroku chłopakowi.
Kuchnia była tak samo wielka jak reszta pokoi. Stonowane kolory wprowadzały miłą atmosferę. Usiadłam na marmurowym blacie i przyglądałam się jak Niall wyciąga z szafek naczynia. Wymachując nogami zapytałam:
- Co będziesz gotował? - uśmiechnęłam się, kiedy odwrócił się w moją stronę trzymając w ręku patelnię.
- Raczej co MY będziemy gotowali. - poruszył brwiami otwierając lodówkę.
- Nie umiem gotować. - odpowiedziałam ze smutkiem.
- Hej! O to nie musisz się martwić, przed tobą stoi mistrz! - wzruszył ramionami pokazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Zrobimy coś czego w życiu nie robiłem, bo właśnie wpadłem na ten pomysł! Co ty na to? - śmiał się wkładając pomidory do miski.
- W czym będę potrzebna mistrzu? - zapytałam zeskakując na ziemię z gracją. Podeszłam do niego i opierając się łokciami na blacie obserwowałam co będzie robił. Zaszedł mnie od tyłu i wręczając mi do ręki ostry nóż kontrolował moje ruchy. Oparł głowę na moim ramieniu i mówiąc niskim, głębokim głosem sprawiał, że na całym ciele poczułam gęsią skórkę.
- To nic trudnego. Po prostu musisz wziąć do ręki pomidora, położyć go na desce a drugą ręką pokroić go w kostkę. - powiedział z powagą po czym parsknął mi głośno do ucha.
- To nie jest śmieszne! - odepchnęłam go od siebie patrząc "groźnie".
- Oczywiście, że nie jest. - starał się zachować opanowaną minę.
- Naśmiewasz się ze mnie. - odwróciłam się do niego tyłem biorąc z powrotem do ręki nóż i z głośnym hukiem przekroiłam pomidora na pół. Po chwili poczułam silne dłonie na moich biodrach, które odciągnęły mnie od wykonywanej czynności.
- Żartowałem. - szepnął mi do ucha.
- Ah tak? Ja też żartowałam. - odwróciłam się raptownie w jego stronę rzucając mu w twarz połówką pomidora. Jego zaskoczona mina w mgnieniu oka przemieniła się w żądną zemsty.
- No nie! Już po tobie! - chwycił z blatu jajko i zaczął ganiać mnie po całej kuchni. Mój pisk roznosił się po całym domu. Uciekałam między krzesłami a stołem. Nie miałam pod ręką nic, czym mogłabym się obronić. Spojrzałam na niego przelotnie i nagle się zatrzymałam. Ogarnął mnie pusty śmiech. Chwyciłam się za brzuch, gdy zobaczyłam spływające po jego twarzy pestki.
- Błagam zmyj to z twarzy! - krzyknęłam ledwo łapiąc oddech.
- Nie, to twoja sprawka! - śmiał się równie głośno jak ja.
Ruszył biegiem w moją stronę i zarzucając mnie sobie na ramię wbiegł do salonu, gdzie zdezorientowani chłopcy patrzyli na nas jak na głupich.
- Niall! Postaw mnie, przepraszam! - krzyczałam machając rękoma.
- Harry, zabierz go! - śmiałam się. Szaleństwo. Zwisałam głową do dołu i czułam jak wszystka krew spływa mi do mózgu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę wyglądać koszmarnie.

Myślicie że na tym się skończyło? Oczywiście, że nie! Louis wybiegł z pomieszczenia, by sekundę później wrócić z całą torbą mąki. O cholera, tylko nie to. - pomyślałam.
- Dobra ludzie! To się nazywa wojna! Ani kroku bliżej! - krzyczał. Wszyscy z udawaną powagą staliśmy w bezruchu. Harry wybełkotał coś pod nosem ochrypniętym głosem. Jeśli się nie przesłyszałam było to coś w stylu: Dajesz Tomlinson, pokaż na co cię stać, jak ostatnio. 
- Kto pierwszy mrugnie poczuje siłę mącznego króla! - krzyknął Lou.
Mina Liama mówiła sama za siebie: Co ty pieprzysz? 
Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Zerknęłam ukradkiem na Nialla, mina pokerzysty wychodziła mu całkiem nieźle. Następnie spojrzałam na Harrego, który zaczął dosłownie wachlować się własnymi rzęsami.
- A NIECH CIE STYLES! - wrzasnął brunet z niewielkim zarostem i rzucając się na chłopaka zaczął wcierać mu mąkę we włosy. Następnie w ruch poszły jajka, które z plaskiem rozbijały się o podłogę i meble. Śmiechu i wrzasków nie było końca.
Podbiegłam do okna i chroniąc się za grubą zasłonką czekałam na koniec wojny. Opierając się o parapet wyglądałam przez okno. Po drugiej stronie stał wysoki mężczyzna z uśmiechem na twarzy. Albo byłam przewrażliwiona, albo koleś patrzył się prosto na mnie. Zakryłam usta dłonią i wydałam z siebie cichy pisk, kiedy spostrzegłam co trzyma w dłoni. Broń. Podniósł rękę na wysokości oczu i przymrużając jedno oko celował prosto we mnie. O mój Boże.
Zamknęłam na chwilę oczy z myślą, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle ale kiedy otworzyłam je na nowo, on wciąż tam był. Wyciągnął telefon z kieszeni i przykładając go do ucha powiedział do kogoś kilka słów po czym rozłączył się. Na ulicy musiało być pusto, bo w przeciwnym razie nie stałby z bronią na widoku. Z daleka widziałam jak powoli naciska spust, jednak nie zrobiłam nic, żeby się przed nim uchronić. Dosłownie słyszałam ciche pstrykanie odbezpieczonego pistoletu - jak to zwykle bywa na filmach. Nogi mi zdrętwiały a na czole wystąpiły kropelki potu. Patrzył mi w oczy. Wiedział co się za chwile stanie, ja też to wiedziałam. Nikt poza nami nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

Huk. Brzdęk pękającego szkła. Krzyk. Panika. Krew. 
Ciemność.

Idzie się wiecznie, choć nie zawsze po coś...
Z chat najeżonych ciszą wieje obce ciepło,
przez szyby zamarznięte oglądasz krew światła...

Już się lepiej w mrok wedrzyj i nocą się zadław.
Patrz!...
Oglądasz przez okna życie pulsujące,
rozpięte w szyb prześlizgu - prostokątnych tarczach,
oglądasz tętno wewnątrz parujące, gęste,
oglądasz tylko...
I to ci wystarcza...
______________________________________________
Jak podobał wam się rozdział? 
Liczę na szczerą opinię!
Nie będę się rozpisywała, rozdział został dodany dzień później z powodu braku weny. 
Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej. 
Do następnego! - horanzuhl :)
czytasz- komentujesz!

28 komentarzy:

  1. Co??? Zwariowalas ?!?!?!?!?!!!!?
    Nie wiem co napisac, ten rozdzial jest genialny ;)
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu święty. kjdkndkjd idealny.
    świetny rozdział, boże kocham go.
    kjnfnkednkf i wgl :)
    @niallver

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeejj.
    Niesamowita akcja. Zaskakujący rozdział. :O :) nic nie jeat banalne, nieprzewidywalne i to jest cudowne! Wspaniałe, kocham ten blog ♥♡
    Dziękuję :)
    @nadziejeMam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest mega świetny! Podoba mi się rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dawaj następny hahahaha! boski! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nie masz prawa uśmiercać Summer :(((( boże,przynajmniej jeszcze nie teraz.
    Twoja największa fanka! @officniallswife xx

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja pierdziele! ILE SIĘ DZIEJE!
    Początek słodki i niewinny a koniec? Dlaczego ona dostała strzał? I co ważne od kogo ..
    Boże dziewczyno coraz bardziej mnie zaskakujesz! O.o
    Kocham too ♥ !
    Nie mogę się już doczekać kolejnego! @Ewuu2 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. oooo tak się śmiałam, ze chyba nie było końca, i nagle niespodziewany zwrot akcji, oby summer żyła, czekam na next :) @sylwiaam95

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze!! Swietny. Noe moge doczekac sie nastepnego. @Naataalina

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu, swietna koncowka ! Larry <3 @Natalia_M12

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg zajebisty *-* czekam na next no i...WENY KOCHANIE <3 / @BestSongEver_21

    OdpowiedzUsuń
  12. bdjhvfdjsvfdjsfjs boski

    OdpowiedzUsuń
  13. KOŃCÓWKA!!
    Ona nie może zginąć!
    Świetny rozdział!
    Pozdrawiam
    G xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Początek genialny ^.^ Bitwa na jedzenie trochę oklepana ale była tak świetnie opisana, że nie da się narzekać.! Idealne ♥ Ale ta końcówka...OMG.! Czy to czasem nie był sen ?!? Ona nie umrze, nie może.! Czekam na nn no i weny xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Twój blog jest świetny. bardzo ciekawie piszesz, naprawdę brak mi słów, z niecierpliwością czekam na następny rozdział o by tak dalej <3
    TT @xisiaxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny !!! Czy on ją postrzelił?! Dlaczego on to zrobił ?! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  17. OMFG...wiesz nie spodziewałam się takiej końcówki wgl ten blog jest zajebisty ♥ Rozdział świetny ;) Bardzo podoba mi się jak piszesz bo robisz to w bardzo ciekawy sposób i jeszcze do tego fabuła świetna więc nic dodać nic ująć *-* Nie no ale ta końcówka była totalnym zaskoczeniem i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział bo chce się dowiedzieć co będzie dalej więc życzę weny :* xx

    OdpowiedzUsuń
  18. O boze! :o
    Nie spodziewalam sie takiego obrotu spraw. Najpierw bylo tak slodko, zabawnie, fajnie, a potem ten ktos za oknem. Na poczatku myslalam ze jej sie wydaje... Ciekawe tak wgl kto to byl i dlaczego to zrobil...
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny.
    Zycze wiecej i wiecej weny.<33

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jdnjsjxkx cudowny rozdział (: To jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam!
    @drewrauxl

    OdpowiedzUsuń
  21. O LUDZIE! LUDZIE! LUDZIE! LUDZIE! LUDZIE! Musisz szybko dodać następny rozdział! Nie wytrzymam chyba! Boski rozdział! Mam nadzieje że twoja wena szybko wróci! Masz talent, jeszcze raz boski rozdział i czekam na kolejny!
    @dariam01 ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mogę czekać do wtorku, po prostu nie mogę! Dlaczego mi to robisz? Będę musiała wytrwać z niecierpliwością do czasu następnego rozdziału. A jeśli chodzi o ten - był świetny, tyle się działo. Ogólnie bardzo ciekawie piszesz, bardzo mi sie podoba. :) - klaudia

    OdpowiedzUsuń
  23. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!awxsfcu nie mogę się doczekać następnego.. qwsgdhdhchdh dziewczyno masz talent. ! : D

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny, wspaniały, świetny. Dawaj nexta bo nie moge się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozbawiło mnie jak napisałaś, że Harry wachlował się własnymi rzęsami, haha!
    Kurczaczki, ale się skończyło!
    W takim momencie?
    Ty chyba chcesz nas zabić z ciekawości!
    Czekam na więcej, dodając, że czytając tej rozdział czułam gfijgjdfgkdfgdkfgfdigdfogdfgdfigifdgfgihgf -> to by było na tyle :)
    @boorisay

    OdpowiedzUsuń
  26. chciałaś żebym zostawiła szczerą opinię więc powiem ci że bardzo podoba mi się ten blog i twój styl pisania+ fabuła tego opowiadania jest niesamowita, jeszcze się z taką nie spotkałam:)
    życzę dużo weny i samych przyjemności z pisania tego ff
    @awhmylucas

    OdpowiedzUsuń
  27. Ogólnie to jak zaczęłam czytać, to bardzo mi się podobało, ale odkąd zauważyłam wątek larry'ego, to jakoś nie mam za bardzo ochoty czytać dalej... No ale zobaczę, co będzie działo się dalej.

    OdpowiedzUsuń